- Nie poruszaj tego tematu- syknął a jego szczeka się naprężyła.
Wiedziałem, że trafiłem go w czuły punkt. To co zrobiła Samantha jest
nie wybaczalne ale to nie oznacza, by mścił się na innych
dziewczynach. Musiałem wrócić do tego, bo tylko tak mógłby zmienić swoją postawę. Kamerzysta dał nam znak, że jesteśmy już na antenie. Redaktorka obróciła się w naszą stronę.
- Hej chłopaki. Dawno się nie widzieliśmy. Tęskniliście?- obdarzyła nas promiennym uśmiechem
- Cześć- odpowiedzieliśmy wspólnie.
- Nigdy ale przenigdy nie mów więcej o Samancie- szepnął Harry.
- Hm oczywiście. Jednak przestań się nad sobą rozczulać i zacznij być miły dla innych- odpowiedziałem jadowicie- Samantha rzuciła cię tylko dlatego, że poświęcałeś jej za mało uwagi.
- Ostrzegam cię- Harry wstał i rzucił mi wściekłe spojrzenie.
- Nie przestanę o tym gadać, dopóki nie przestaniesz być takim dupkiem- zrewanżowałem się, wstając z krzesła.
W tym momencie Harry uderzył mnie prosto w twarz. Zachwiałem się do tyłu, jednak szybko złapałem równowagę. Loczek zmierzał w moim kierunku, kiedy szykował się do kolejnego uderzenia, zrobiłem unik i wymierzyłem mu cios w szczękę. Kobieta z programu krzyczała a Preston i James ruszyli, aby nas rozdzielić. Jeden z ochroniarzy odciągnął mnie, gdy chciałem ponowić swój atak. Próbowałem uspokoić oddech, przywracając się do logicznego myślenia. Dałem mu sygnał, że już jest ok ale i tak trzymał mnie, abym ochłonął. Paul wydzierał się, by wyłączyć tą kamerę, ponieważ wywiad przez cały czas leciał na żywo.
Poczułem smak krwi na języku i przyłożyłem dłoń do nosa z którego płynęła krew.
- Trzymaj, to bardziej ci się przyda- Liam podał mi ręcznik i uśmiechnął się słabo- Nie trzeba było zaczynać tego tematu. Wiesz że Harry jest przewrażliwiony na punkcie Samanthy.
- Wiem ale wkurza mnie to, jak ordynarnie odnosi się do kobiet- odparłem smutno.
Spojrzałem na Stylesa. Miał rozciętą brew i opuchniętą wargę, do której przykładał ręcznik. Podniósł na mnie wzrok i z powrotem spuścił w dół. Uśmiechnąłem się kpiąco lecz skrzywiłem się, kiedy poczułem nieprzyjemny ból w nosie.
Paul przepraszał redaktorkę w naszym imieniu, próbując jakoś to wszystko naprawić. W końcu zrezygnowany zwrócił się w naszą stronę:
- Możecie iść. Na dziś to koniec. Wywiad przeprowadzimy jeszcze raz w następnym tygodniu, jak tylko się uspokoicie- ostatnie słowa były skierowane były do mnie i Harry'ego. Podniosłem na niego wzrok, lecz gdy spotkałem jego natychmiast odwróciłem się w inną stronę.
- Chłopaki co powiecie, gdybyśmy poszli na obiad- z nieśmiałą propozycją wyszedł Louis.
- Dobry pomysł- przytaknęli Liam, Niall i Harry przez co byłem zdziwiony, jednak nie skomentowałem tego i również się zgodziłem.
***
- Jak tamta dziewczyna się czuje, Zayn?- zapytał Liam od niechcenia po czym spojrzał na mnie.
- W porządku. Jak na razie rozmawia tylko z Perrie. Najwidoczniej ma jakiś głęboki uraz do mężczyzn- spojrzałem na Harry'ego, który uparcie wpatrywał się w talerz.
Cały obiad przebiegał w dość spiętej atmosferze. Wyszliśmy z restauracji a ja podszedłem do Harry'ego, ponieważ zaczęło tragać mną poczucie winy.
- Sory za tą wzmiankę o Samancie. Powinienem wiedzieć, że nie lubisz poruszać tego tematu ale chciałem po prostu zmienić twoje zachowanie względem kobiet. Rozumiesz o co mi chodzi?- spojrzałem na niego, lecz nie mogłem wyczytać z jego twarzy żadnych emocji.
- Taa rozumiem- odrzekł szorstko, patrząc przed siebie.
- Między nami okej?- zerknąłem na niego, wyczekując jego odpowiedzi.
- Okej- odetchnąłem z ulgą i więcej już nie odzywaliśmy się do siebie.
- Macie jakieś plany? Może wpadniecie do mnie. Pogramy i trochę się rozerwiemy- uśmiechnąłem się szeroko do wszystkich, zapominając o gościu, który był w moim domu.
- Jasne czemu nie- wszyscy przystali na moją propozycje, więc wsiedliśmy do vana, kierując się do mojego domu. Gdybym tylko wiedział, co stanie się później...
**Harry**
Samochód wjechał na podjazd. Wysiedliśmy i skierowaliśmy się w stronę drzwi. Weszliśmy do holu a w nim przywitała nas Perrie, która była nieco zdziwiona naszą obecnością. Poprosiła Zayna do kuchni pod pretekstem, że musi mu coś powiedzieć.
Rozgościliśmy się w salonie a Niall i Louis kłócili się, kto pierwszy będzie grał na Fifie. Do pokoju wrócił Malik z Perrie. Oboje mieli zamyślony wyraz twarzy. Zayn usiadł pomiędzy nami a blondynka zapytała się czy chcemy się czegoś napić. Lou zażartował, że może podać coś w procentach, na co blondynka przewróciła oczami ale poszła do kuchni by wziąć parę piw z lodówki.
Do salonu weszła obca dziewczyna, kiedy spojrzała w naszą stronę, przeraziła się i szybkim krokiem skierowała się do kuchni. Perrie wróciła niosąc ze sobą pięć butelek piwa a za nią szła tajemnicza dziewczyna.
- Dzięki Perrie jesteś wielka- Louis posłał jej wdzięczne spojrzenie, odbierając od niej butelkę.
- Nie ma za co- uśmiechnęła się i odwróciła w stronę dziewczyny- To jest Emily.
Wszyscy wstali i zaczęli pojedynczo podchodzić w stronę dziewczyny, aby się przywitać. Nie śmiało odzywała się krótkim cześć, czasami zdobywając się na uśmiech. Kiedy podszedłem do niej, spięła się, co było dla mnie dziwne.
- Cześć. Jestem Harry- posłałem jej promienny uśmiech a ona odwróciła wzrok. Co jest z nią nie tak?
- Czy to jest ta sama dziewczyna, którą znaleźliśmy przedwczoraj?- zapytał Liam, uśmiechając się uprzejmie w stronę Emily.
- Tak- Perrie potwierdziła, na co mój uśmiech momentalnie zszedł z twarzy. Odszedłem od niej i usiadłem na moim poprzednim miejscu. Obrzuciłem ją obojętnym wzrokiem i sięgnąłem po butelkę.
Impreza, jeśli tak można ją nazwać powoli zaczęła się rozkręcać z każdą następną butelką piwa. Wszyscy byli już pijani oprócz Liama i Emily. Daddy stwierdził, że nie będzie pić, bo musi nas odwieźć. Ale idiota, przecież możemy tu nocować. Byłem w wyśmienitym humorze i wszystko bawiło mnie wokół. Na przykład ten żyrandol, który wesoło kiwał się na boki.
Jakąś godzinę temu dziewczyna poszła na górę z Perrie, twierdząc, że źle się czuje. Kurwa a miałem z nią porozmawiać. Jest naprawdę ładna i bardzo mi się podoba. Dlatego muszę do niej zagadnąć, jak tylko wróci.
Po jakimś kwadransie bezsensownych rozmów z Lou o życiu na marsie, dziewczyna zeszła na dół do kuchni. Wstałem i chwiejnym krokiem ruszyłem za nią.
- Gdzie idziesz?- Zayn odwrócił się w moją stronę.
- Napić się soku- wydukałem, wychodząc z salonu.
Wszedłem do kuchni, po drodze potykając się o moje nogi. Ale ta podłoga jest nierówna. Dziewczyna stała oparta o blat, czekając aż woda w czajniku zagotuje się na herbatę. Podszedłem do niej i stanąłem na przeciwko.
- Hej piękna. Jesteś bardzo ładna- ruszyłem w jej stronę a ona zaczęła się cofać w głąb kuchni. Kiedy dotknęła plecami drzwi lodówki, cicho zaklnęła pod nosem. Zaśmiałem się i podszedłem bliżej. Objąłem ją i przycisnąłem do ściany.
- Podobasz mi się- wyszeptałem do jej ucha i zacząłem przesuwać ręką wzdłuż jej ciała- Jesteś taka seksowna.
Na moją obecność spięła się a jej oddech przyśpieszył. Wyrywała się ale jedną dłonią ująłem jej ręce uniemożliwiając jej ucieczkę.
- Jesteś moja. Co powiesz na to, abyśmy się zabawili- zachichotałem i podsunąłem jej koszule nocną w górę. Patrzyła na mnie przerażonym wzrokiem zastanawiając co może jeszcze zrobić. W pewnym momencie krzykneła głośno, na co szybko zakryłem jej usta dłonią. Kurwa.
- Tak chcesz się bawić- warknąłem w jej stronę, zacieśniając swój uścisk wokół jej nadgarstków.
- Harry? Co się tu dzieje?- odskoczyłem od niej, zerkając na intruza, który nam przeszkodził. Liam mierzył mnie wzrokiem, od czasu do czasu zerkając na Emily.
***********************************************************************************
Za wami czwarty rozdział. Przepraszam was. Wiem przyrzekałam, że dodam go w piątek, jednak wyszło inaczej. Muszę zmienić dzień dodawania rozdziałów na niedzielę. Nie złośccie się na mnie, jeśli dodam go w następny weekend ale to będzie oznaczać, że brak mi weny. Ten rozdział wyszedł mi średnio. Ocenę pozostawiam wam. Proszę o szczere komentarze, ponieważ liczę się z waszym zdaniem. Każdy kto czyta to opowiadanie jest zobowiązany zostawić po sobie komentarz. Pozostaje mi pożegnać się z wami do następnego. Pozdrawiam was i całuję, Mara :3
Komentarz = Mój uśmiech rośnie :D